- Wy nic nie rozumiecie!! - wykrzyczała swoim rodzicom w twarz.
Mężczyzna wraz ze swoją długoletnią małżonką siedzieli w kuchni pijąc kawę, kiedy zaczęła toczyć się kolejna rutynowa kłótnia.
- Nie Natalia, to ty nic nie rozumiesz. - odparł ojciec dziewczyny ze stoickim spokojem. - Dopiero skończyłaś studia, nie ma mowy byś pojechała do Lublina pracować. .
Młoda szatynka aż gotowała się w środku, całe życie pod dyktando a mimo to niektóre nastolatki miały więcej swobody niż ona.
- Jestem już dorosła, nie możesz mi tego zabronić! - nie odpuszczała w dalszym ciągu. - Mamo powiedz coś.
Spojrzała z litością w oczach na swoją rodzicielkę, która czasami pomagała jej nagiąć surowe zasady ojca.
Jednak tym razem widziała, że nie może liczyć na jej wsparcie, usta kobiety skrzywiły się a następnie z ust wyszło ciche westchnięcie.
- Skarbie, musisz zrozumieć, że razem z tatą po prostu się o ciebie martwimy. Zostań jeszcze w Poznaniu, przyzwyczaj się do pracy, zaoszczędź trochę pieniędzy a dopiero później zdobywaj świat. - odparła jej matka.
Kobieta ta zawsze starała się dbać o dobro córki, jednak nie znosiła stawać pomiędzy swoim mężem a córką. A im Natalia stawała się starsza, tym te spory stawały się coraz trudniejsze do rozstrzygnięcia.
- Jasne! A najlepiej to rzucę zawód i będę pracować w domu, zamknijcie jeszcze drzwi na klucz, żebym przypadkiem nie wyszła do ludzi. - odparła najbardziej sarkastycznie jak potrafiła.
Poczuła na sobie gromiące spojrzenie ojca, który upił ostatni łyk ze swojego kubka.
- Skoro tak nalegasz to chętnie rozpatrzę twoją propozycję. - odrzekł udając stoicki spokój, mimo że jego także te kłótnie męczyły.
Wiedziała, że jej ojciec blefuje ale nic tak nie gotowało jej krwi w żyłach jak chłodne podejście jej ojca. Zacisnęła powieki, a je dłonie zaczęły drżeć, tłumiła w sobie złość przez tyle lat i gdyby nie respekt oraz szacunek do ojca, to już dawno wygarnęłaby mu, co o nim sądzi.
- Mam tego dość!! - wykrzyczała, po czym wybiegła z kuchni trzaskając za sobą drzwiami.
Weszła do swojego pokoju i zamknęła go na klucz. Wzięła głęboki oddech a następnie podeszła do wielkiej szafy, która stała na końcu pomieszczenia.
Otwarła ją i wyciągnęła podróżną, dużą torbę, położyła ją na łóżku i w tym czasie tysiąc razy sobie powtórzyła, że właśnie tego chce.
Powoli pakowała swoje najpotrzebniejsze rzeczy, mimo że w głowie dalej miała chaos. Wyciągnęła telefon i napisała krótkiego smsa, na reakcję nie musiała długo czekać, smartfon już po chwili zaczął wibrować a na ekranie pojawiło się połączenie przychodzące.
Odebrała natychmiast i nim zdążyła coś powiedzieć, usłyszała :
- Co się stało? - troskliwy głos w telefonie, sprawiał, że od razu robiło jej się lżej na sercu.
- Nie wytrzymam już dłużej... - wyszeptała.
- Rozumiem, że nasz plan z Lublinem nie wypalił? - westchnął głos po drugiej stronie.
- To byłby cud gdyby się udało.- mówiła dalej zrezygnowana. - Twoja propozycja jest dalej aktualna?
Zamiast odpowiedzi usłyszała głuchą ciszę, nad jej nowym planem pojawił się duży znak zapytania.
- Mówisz poważnie? - odezwał się w końcu.
Teraz to Natalia umilkła, w jednej chwili straciła tą pewność, jednak uważała, że jest za późno by się wycofać.
- Tak. - odpowiedziała zbierając całą swoją odwagę i buntowniczość.
Drugi rozmówca tym razem nie czekał z reakcją.
- Więc przyjedź, choćby i teraz! - powiedział przepełniony entuzjazmem.
- Napisze ci o której będę na peronie, dobrze?
- Jasne ale i tak nie uwierzę dopóki cię nie zobaczę. - odparł radosnym głosem.
- To do później. - powiedziała rozłączając się
Spojrzała na wpół zapakowaną torbę i westchnęła ponownie tego popołudnia.
Czas zbliżał się wielkimi krokami, kiedy latarnie zaczęły oświetlać ulice, a księżyc przyszedł na swoją zmianę.
Siedziała już w piżamie a torba była bezpiecznie schowana, kiedy po jej pokoju rozległo się pukanie. Po chwili drzwi się otworzyły, a smukła blondwłosa postać weszła do jej pokoju.
- Córciu tata poszedł już do pracy a ja wychodzę do kina z Weroniką, na pewno nie chcesz iść z nami? - spytała troskliwie.
- Nie mamo, wolę zostać dziś w domu. - odparła dziewczyna.
Jej rodzicielka zawsze po kłótni szybko wracała do porządku dziennego, jakby żadna taka sytuacja nie miała miejsca. Czasem zazdrościła jej tego ale z drugiej strony dla niej było to zamiatanie problemów pod dywan.
- Rozumiem skarbie, tylko nie siedź do późna. - powiedziała z lekkim uśmiechem i opuściła pokój córki.
Kiedy usłyszała zamykanie drzwi frontowych, podeszła szybko do okna i stojąc przy zasłonach obserwowała jak jej mama wsiada do auta i odjeżdża.
Nadeszła ta chwila, nie wiedziała ile miała czasu, czasem jej ojciec zostawał w pracy na kilkanaście godzin a czasem potrafił wrócić po paru minutach.
Zerwała się szybko z miejsca, przebrała się w swoje ulubione jeansy, fioletową bokserkę oraz bluzę wkładaną przez głowę z kapturem.
Zarzuciła torbę na ramię i zostawiając swój pokój w idealnej czystości, pożegnała się z tym miejscem.
Wyszła przed dom i szybszym tempem dotarła na peron po dwudziestu minutach. Wcześniej sprawdziła w internecie o której ma ostatni pociąg w kierunku jej wolności.
Dotarła idealnie na czas, ponieważ maszyna dopiero się zatrzymywała koło niej.
Weszła do pierwszego przedziału i kupiła bilet, następnie usiadła na pierwszym lepszym miejscu.
Na pierwszy rzut oka można by wyciągnąć wniosek, że dziewczyna wpatrująca się w okno jest bardzo zamyślona i nie byłby to błędny wniosek ale w dodatku była bardzo przerażona.
Ciężko jej było uwierzyć w to co właśnie robi, z poziomem adrenaliny w jej krwi spadała także jej odwaga.
Zastanawiała się do jakich wydarzeń może doprowadzić jej zachowanie, w końcu nigdy nie sprzeciwiała się swojemu ojcu a tu nagle takie coś.
Będzie wściekły? Rozpocznie natychmiast poszukiwania czy może pozwoli dziewczynie na odrobinę niezależności?
Mogła zamartwiać się ile chciała ale bez pożądanego skutku, tylko czas ujawni trafną odpowiedź.
- Zbliżamy się do stacji Warszawa Centralna, wszystkim wysiadającym dziękujemy za miłą podróż. - rozbrzmiał kobiecy głos w głośnikach.
Dziewczyna poderwała się ze swojego miejsca, i ruszyła w kierunku wyjścia.
Zapewne przez późną porę, na peronie znajdowało się tylko parę osób.
Swoimi zielonymi oczami rozpoczęła poszukiwania, i gdy w końcu udało jej się dostrzec znaną osobę, nie była pewna jak ma zareagować.
Niedaleko niej stał wysoki i dobrze zbudowany mężczyzna o blond włosach, po krótkiej chwili także, i on ją zauważył.
Wpatrywał się w nią przez kilka sekund, a następnie entuzjastycznie podszedł do niej, i nim zdążyła jakoś się przywitać, on objął ją swoimi ramionami.
Wtulił twarz w jej brązowe włosy i pozwolił sobie na zaczerpnięcie głębszego oddechu.
- Tęskniłem, Natalia. - powiedział szeptem, tuż przy jej uchu.
Dopiero, kiedy usłyszała jego głos, pozwoliła sobie na upływ emocji. Odwzajemniła jego uścisk i mocno wtuliła się w jego tors.
Po chwili, chłopak odsunął się kawałek, i ujął swoimi dłońmi jej twarz, wpatrywał się w nią bez żadnego słowa, i bez żadnego ruchu.
- O co chodzi, Alan? - spytała lekko skrępowana, odwracając wzrok.
- Nie mogę uwierzyć, że będę miał od teraz, taką piękność przy sobie.
Szatynka zarumieniła się, ponieważ właśnie taki był jej ukochany. Jego ulubionym zajęciem, było prawienie przeróżnych komplemetów, mimo że ją to bardzo krępowało.
Po tylu latach niewiedzy w dziedzinie damsko-męskiej, każdy jego ruch czy słowa wprawiały ją w zakłopotanie.
- Chodźmy, na pewno musisz być padnięta. - powiedział blondyn.
Natalia przytaknęła, a następnie trzymając się za ręce przeszli podziemny korytarz.
Chłopak wyciągnął kluczyki i nacisnął przycisk. Jedno z aut mrugnęło światłami, jednak zielonooka dalej nie wiedziała, w którym kierunku się udać.
Było bardzo ciemno, jednak zorientowała się, że coś jest nie tak, kiedy stanęli przy luksusowym białym Audi S8.
Jednak Alan podszedł do strony pasażera i otworzył jej drzwi, uśmiechając się przy tym.
- Nie pomyliliśmy auta przypadkiem? - spytała, ukrywając skołowanie.
- Przecież nie będę wozić swojej kobiety byle czym. - odparł bez wzruszenia.
Nie do końca wiedziała co się dzieje, jednak posłusznie usiadła i zapięła pasy.
Blondyn również zajął swoje miejsce i ruszył przed siebie.
- Przez te trzy lata, przez które nie mogłaś przyjechać, troszkę się pozmieniało. - zaczął temat poważnym tonem.
- Rozumiem, że jeszcze nie jedno mnie dziś zaskoczy. - uśmiechnęła się.
- Dokładnie. - odparł, odwzajemniając uśmiech.
Skupiał się na drodze, próbując wykorzystać moc swojego cudeńka, jednak kiedy nie musiał zmieniać biegów, to w dalszym ciągu trzymał dziewczynę za dłoń.
- Gdzie tak w ogóle jedziemy? - spytała zaciekawiona.
- Do hotelu. - odparł krótko.
Brak doświadczenia plus zbyt dużo obejrzanych romansów, spowodowało jej reakcję.
- Ale dlaczego? Po co?
Alan roześmiał się, widząc jej czerwone policzki. Znał tą dziewczynę bardzo dobrze, na szczęście nie poznał jej surowego ojca, jednak wiele o nim usłyszał.
Jego ukochana od zawsze była trzymana z dala od problemów, a tym samym od facetów. Prywatne szkoły, a nawet studia tylko dla dziewcząt, skutecznie izolowały ją od świata.
- Wynająłem ci tam pokój, nie martw się, to najlepszy apartament, nie będzie Ci niczego brakować. - wyjaśnił spokojnie.
- Nie o to mi chodzi. - rzekła zawiedziona. - myślałam, że będę mieszkać razem z Tobą, po co wynajmować specjalnie pokój?
- Za parę minut, będziemy na miejscu, tam dowiesz się wszystkiego. - oświadczył tajemniczo.
Nie rozumiała tej sytuacji ani swojego chłopaka, Alan, którego poznała cztery lata temu, nie woził się takimi autami, i nie rzucał pieniędzmi na lewo i prawo.
W końcu dotarli do celu, młody mężczyzna zaparkował na pierwszym, lepszym miejscu, następnie obszedł swoje auto, i otworzył drzwi dziewczynie.
Podał jej dłoń, którą ona z obawą chwyciła.
Wspólnie przekroczyli próg hotelu o nazwie Kryształowy Proch, wystarczyło parę kroków, by ściągnąć uwagę dosłownie wszystkich osób, znajdujących się w środku.
Podeszli do recepcji, gdzie ukłoniła się, przed nimi drobna blondynka.
- Co mogę zrobić dla pana prezesa? - spytała, co chwilę zerkając na kobietę obok blondyna.
Natalia natychmiast odskoczyła od ukochanego, jak na pierwsze spotkanie, było to już za dużo. W końcu jakim cudem, jej chłopak mógłby nagle stać się prezesem, czegoś tak potężnego jak ten hotel?
Spojrzała na niego zaskoczona, a w oczach było widać nieposkromioną ciekawość.
Blondyn jednak zamiast wyjaśnić sytuację, posłał jej oczko wraz z uroczym uśmiechem.
Ponownie skierował swój wzrok na pracownicę za ladą.
- Apartament 313, tak jak mówiłem. - powiedział, wyciągając otwartą dłoń do przodu.
Kobieta posłusznie, położyła kartę magnetyczną na jego dłoni.
- Życzę miłego pobytu. - wyrecytowała typową formułkę.
- Dziękuję. - wtrąciła Natalia.
Blondyn pociągnął ukochaną w swoim kierunku, i prowadził ją przez długi korytarz, aż doszli do windy.
Weszli do niej obydwoje, i mimo że dziewczyna miała mnóstwo pytań, to stała w ciszy.
Przyglądała się swojemu ukochanemu, wierzyła, że przecież nie mógł się aż tak zmienić.
Jednak nawet od jego zwyczajnego ubrania, biło czymś innym. Ciemne jeansy, biała koszulka i narzucona skórzana kurtka, niby wszystko normalne ale jego niebieskie tęczówki, mówiły żeby nie dawała się zwieść pozorom.
Cisza wlokła się w nieskończoność, tak samo jak winda, która miała ich zabrać na ostatnie, czterdzieste piętro.
Gdy drzwi powoli zaczynały się otwierać, poczuła jakby wracał jej tlen. Jej pomysł ucieczki z domu, wydawał się coraz bardziej absurdalny, jednak wykonując kolejne kroki, wprost do pokoju 313, wiedziała, że powrotu nie ma.
Niebieskooki przejechał po czytniku kartą, a następnie wpuścił dziewczynę do środka.
Widok jaki ukazał się jej oczom był niesamowity. Ogromna przestrzeń, wypełniona pięknymi meblami, a na przeciwko niej, ściana z dużych okien, od sufitu aż po samą podłogę.
Podeszła do tych okien, by móc spojrzeć na zjawiskową Warszawę nocą.
Czuła się jak w chmurach, jakby szczytowała nad wszystkimi innymi budynkami, które wydawały się bardzo malutkie.
- Podoba Ci się? - usłyszała głos ukochanego za sobą.
Obróciła się w jego stronę.
- Jeszcze pytasz? Jest przepięknie, ale skąd to wszystko? - musiała w końcu zadać nurtujące ją pytanie.
- Postawiłem wszystko na jedną kartę, zainwestowałem w ten biznes i jak widzisz, udało się. - posłał jej pewne siebie spojrzenie oraz uśmiech.
- Ciężko w to wszystko uwierzyć, musiałeś wziąć w ogromny kredyt, żeby zbudować takie coś. - próbowała dowiedzieć się jak najwięcej.
Blondyn podszedł do swojej wybranki, oczarowując ją swoimi niebieskimi oczyma.
Pogładził dłonią jej policzek i wyszeptał:
- O nic nie musisz się już martwić.
Napawała się każdym jego dotykiem, nie ukrywając jak bardzo lubi jego bliskość, przymknęła oczy, by jeszcze bardziej skupić się na tych subtelnych doznania.
Jego nos delikatnie gładzie jej rysy twarzy, a dłonie powoli krążyły po plecach dziewczyny.
Odkąd pamiętała, Alan był bardzo delikatny względem niej i akceptował jej brak pośpiechu, a niekiedy i różne obawy.
- Alan, ja.... - zawsze dochodziło do momentu, kiedy chciała się wycofać.
- Ciii. - przerwał jej chłopak. - Chcę się tobą nacieszyć.
Uwodził ją każdym słowem i gestem. Mimo że zmienił auto, ciuchy czy nawet stan konta, to w dalszym ciągu, potrafił jednym ruchem skraść jej serce.
Niebieskooki przyciągnął ciało ukochanej, jak najbliżej swojej, i zastygł w bezruchu.
Ich cudowną ciszę, nagle przerwało pukanie do drzwi. Blondyn niechętnie odsunął się od dziewczyny i otworzył drzwi.
Szatynka z zaciekawieniem wyglądała, jednak plecy chłopaka skutecznie uniemożliwiały jej zobaczenie czegokolwiek.
W końcu drzwi się zamknęły, a młody mężczyzna odwrócił się w kierunku swojej ukochanej.
Gdy spojrzała na niego, jej oczy się zaszkliły, wiedziała jak kochanym chłopakiem jest Alan, jednak zawsze poruszał jej serce.
Stał przed nią z wielkim bukietem czerwonych róż i obserwował jej reakcję.
- Chciałem cię jakoś należycie przywitać, przez tak długi czas, nie mogłem Ci niczego podarować. - wręczył jej kwiaty. - Więc przygotuj się, bo mam zamiar nadrobić ten czas.
- Dziękuję. - złożyła pocałunek na jego policzku. - Masz gdzieś tutaj wazon?
- Gdzieś na pewno. - zaśmiał się.
Poszperał po paru szafkach, aż w końcu znalazł pożądany przedmiot. Postawił go na blacie kuchennym, a dziewczyna włożyła do niego piękny bukiet.
Przełożyła nos do kwiatów i zaciągnęła się ich świeżym zapachem, otworzyła oczy i dostrzegła coś, czego wcześniej nie widziała. Malutkie, granatowe pudełeczko, znajdowało się między czerwonymi różami.
Wyciągnęła je, otworzyła i w tym samym momencie zaniemowiła, w środku znajdował się srebrny pierścionek, z małym diamentem.
Blondyn objął jej talię od tyłu, złożył delikatny pocałunek na jej szyi i wyszeptał do jej ucha :
- Wyjdziesz za mnie?